Strona:PL Waleria Marrené-Pensjonarki 098.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Przyjaciółka oddaje zwykle tę usługę przyjaciółce, sąsiadka sąsiadce, tak samo jak podpowiada jej przy lekcji, bez żadnego wyrzutu sumienia. Przywyknienie zatarło w tym względzie poczucie moralne, a nawet zatarła je tak zupełnie solidarność koleżeńska, że sobie mają za zasługę wyprowadzić w pole nauczyciela.
Prawda, że Janka nie była zadowolona sama z siebie, a zapewne tak samo było z Bronką, ale też tutaj zachodziły wyjątkowe okoliczności. Pan Horyński był jakby ojcem dla całej klasy, powinny więc były uczennice postępować z nim szczerze. Przytem sam temat wypracowania, zdawał się wykluczać wszelką chętkę oszukaństwa.
Panna Helena zwierzyła się z swego odkrycia przełożonej i panu Horyńskiemu, ale niepodobna było wznawiać tej sprawy. Pocieszającym faktem były wyrzuty sumienia Janki, które próżno Bronka starała się usunąć. Nie dość jednak wiedzieć, że się źle postąpiło, trzeba to złe, o ile możności, naprawić.
Namyślano się nad tem długo, aż wreszcie pan Horyńksi[1] powiedział, że będzie próbował nastręczyć ku temu sposobność.

Nadchodziły właśnie święta Bożego Narodzenia. Pensjonarki myślały o wyjeździe, o szczęściu zobaczenia rodziców, rodzeństwa, osób ukochanych, o wszystkich przyjemno-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Horyński.