Strona:PL Waleria Marrené-Pensjonarki 103.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Co tobie jest? zapytała. Nic mi nie mówisz, jakbyś się na mnie gniewała.
— Na ciebie? O nie, nigdy, wybuchnęła Janka. Zresztą zobaczysz.
— Cóż mam zobaczyć?
Zamiast odpowiedzi Janka rzuciła się jej na szyję. Nie można się było nic więcej od niej dowiedzieć, ale miała widocznie jakąś tajemnicę, coś czego, nie chciała wyjawić żadnej koleżance, nawet Broni.
Tajemnica wydała się dopiero na ostatniej lekcji pana Horyńskiego. Kiedy wszedł z paczką zeszytów i położył je na katedrze przed sobą, on także miał minę tajemniczą i bardzo rozradowaną, a gdy powiódł oczyma po całej klasie, wzrok jego zatrzymał się z widocznem zadowoleniem na Jance.
— Za ten zbiór wypracować, rzekł, kładąc rękę na zeszytach, należy się uznanie całej klasie.
— Westchnienie ulgi, podobne do tłumionego okrzyku radości, wyrwało się ze wszystkich piersi.
— Ale najlepsze ze wszystkich napisała panna Grzelska.
— Ja? zawołała mimowoli Janka.
Pensjonarki szeptały pomiędzy sobą.
— To dziwne...
— Teraz przecież nikt jej pomódz nie mógł.