Strona:PL Waleria Marrené-Pensjonarki 106.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Bronka cała w ogniach nie wiedziała co z sobą zrobić. Wszystkie oczy były na nią zwrócone, wreszcie rzuciła się na szyję Janki i rozpłakała się także.
Po chwili przemówił pan Horyński, zwracając się do uczennic.
— Jestem pewny, że żadna z was nie dziwi się teraz pierwszeństwu, jakie oddałem Jance Grzelskiej. Wobec tego niezwykłego postępku, odłożyłem na bok wszelkie kwestje stylu i kompozycji. Chodzi tu bowiem o rzeczy daleko ważniejsze. Chociaż jestem nauczycielem języka, stawiam stokroć wyżej charakter od stylu. Odczytałem więc głośno pismo Janki, bo uważam, że zwrócone jest do całej klasy. Co do mnie, odrazu podejrzewałem prawdę, podejrzewała ją także panna Helena. Pragnąłem nawet ułatwić Jance wyjście z trudnego położenia, bom uważał dobrze jej strapienie. Jestem uszczęśliwiony, że mi się udało.
— Jakto pan nas doskonale zna, wyrwała się Józia Palczyńska, która wszędzie swoje trzy grosze wtrącić musiała.
Pan Horyński tym razem nie rozgniewał się na nią i powiedział.
— Widzicie, że starego nie łatwo oszukać. A teraz, dodał poważnie, podnieś głowę Janko, możesz śmiało każdemu spojrzeć w oczy, bo pamiętaj, że jeśli pięknie jest nie