Strona:PL Waleria Marrené-Smutna swadźba 20.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wreszcie Franek nieśmiało, — przyszedłem tutaj chyłkiem przez las, żeby spotkać i rozmówić się z tobą.
— A czegóż wy odemnie chcecie, — odparła z niedowierzaniem dziewczyna.
— Czego? oj Salka! Salka! com ja ci krzyw, żeś swatów z niczem odprawiła?
Milczała przez chwilę zarumieniona, ale wreszcie wyrzekła z determinacyją:
— Ha! jeśli zrobiłam krzywdę, to sobie samej wy inną znajdziecie.
Patrzał na nią, nic nie mówiąc, z jakimś dziwnym uśmiechem. Ona wydawała mu się jedyną na świecie, i wyrzekł znowu:
— Wiem ci ja, Salko, dobrze, że mi się trudno dziewkom podobać; nie umiem ani wyskoczyć, ani obrócić się w tańcu, ani śmiać się, ani zażartować.
— No to widzicie sami, — odparła nieuważnie dziewczyna.
Zaledwie jednak wymówiła te słowa, pożałowała ich, zrozumiała bowiem, że musiała zrobić przykrość Frankowi.
On nie obraził się wcale, westchnął cicho i mówił dalej:
— Może to nie tak bardzo moja wina, Salko; trudno żartować kiedy serce boli, a jakże nie ma boleć, kiedy śmieją się ze mnie dziew-