Strona:PL Waleria Marrené-Smutna swadźba 36.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i chciała daléj ciągnąć przerwaną robotę; ale, nie wiedzieć czemu, na płacz jéj się zbierało.
— Oj, zmieniłaś się ty bardzo, Salko. — mówił Franek.
— Ha, zmieniłam się, to i co? — zagadnęła — widać taka wola Boska.
— Nie wola to Boska, jeno ludzka, nie od dziś ja na ciebie patrzę,.. Patrzałem, kiedyś jeszcze była maluśka, a taka śliczna zawsze; patrzałem potem, kiedym myślał, że co z tego będzie...
Przerwał sam sobie, jakby lękał się mówić dalej; nie spostrzegł jednak w twarzy dziewczyny ani gniewu, ani niechęci.
— Salko! — szepnął — chciałbym ci ja coś powiedziéć, tylko może się obrazisz.
— To nie mówcie — odparła z odcieniem dumy.
Franek westchnął po cichu.
— Nie to, oj nie to, czego się boisz; — szepnął ciszéj — zmieniłaś się bardzo, Salko; z najweselszéj dziewczyny we wsi stałaś się najsmutniejszą; ale czy wesoła, czy smutna, ty nie myślisz o mnie.
Była chwila ciszy.
— Widać Bóg nas sobie nie przeznaczył, — dodał, oczekując daremnie słówka z jéj strony.
— Widać, — powtórzyła Salka, która, bez