Strona:PL Waleria Marrené-Walka 016.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i życia, dojrzanoby nieraz dziwne rzeczy: Człowiek, który siedział pisząc ze łzami list przedśmiertny, znany był jako jeden z koryfeuszów bezmyślnego życia uciech i gwaru; żadne więzy, żadne obowiązki nie istniały dla niego, wiódł młodość szaloną, niebaczny na nic, po wszystkich bezdrożach życia, aż zmarnotrawił to, co dane mu było na szczęście życia, aż w koło niego były ruiny same, a lufa pistoletu stała jedna pomiędzy nim a hańbą.
Listu tego nie pisał on do żony, bo i cóż mógł powiedzieć tej cichej, ufnej, kochającej istocie, która wierzyła mu i miłowała do końca? Przez lata pożycia ona nie znała go nigdy rzeczywiście takim jakim był; więc po cóż miał odsłaniać jej się teraz? Dziwnym trafem przyjaciel młodości odezwał się do niego w przedśmiertnej chwili, i on pisał do niego:
„Spotkaliśmy się za późno; a jednak jeśli czego żałuję tutaj, to tego, żem nie mógł ścisnąć twojej wiernej szlachetnej ręki, i odżyć chociażby na chwilę jedną dawnem życiem. Twój krótki list przywiódł mi ciebie całego na myśl; widzę, żeś pozostał czem byłeś, i dla tego odzywam się do ciebie, bo wśród koła ludzi, z którymi przemarnowałem życie, nie ma nikogo, komubym mógł zlecić bolesne posłannictwo, którem nie waham się ciebie obarczyć. Spotkaliśmy się za późno Fulgenty! Ja jestem umarłym człowiekiem, powieść mego życia da się streścić w dwóch słowach. Poszedłem złą drogą, żartowałem z życia i życie mnie zwyciężyło; szukałem użycia, nieprzebierając w środkach i oto jestem na progu hańby i śmierci. Byłem złym mężem, złym ojcem, nieuczciwym człowiekiem, zawiodłem cudze serce, zmarnowałem mienie żony i dzieci, a dziś zostawiam je w nędzy. Powieść to powszednia w naszem pokoleniu. Pytam samego siebie: czy wina tu jest moja? Sumiennie sądząc, nie czuję się gorszym od tysiąca innych, którzy czyniąc to samo co i ja, tak jak ja przecież nie kończą. Gdybym dziś miał czas i środki, gdybym mógł powrócić