Strona:PL Waleria Marrené-Walka 060.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

koszta i przykrości. Jeśli pani Rawska weźmie odemnie pożyczkę, musi przepisać majątek na moje imię i ustanowić cenę szacunkową, którą dopłaciłbym obejmując go, w razie gdyby pieniądze we właściwym terminie wrócone mi nie były.
Ta niewinna tranzakcya wydała się bardzo prostą Placydowi, który może już nie raz przeprowadzał podobne interesa.
— Ja nie wiem czy przystaną, wyrzekł tylko; Rawin to śliczny majątek, od wieków w jednej rodzinie, te panie mogą znaleźć inny kredyt.
Pan Heliodor uśmiechnął się, a w tym uśmiechu znać było pewność siebie kapitalisty, w czasach gdy pieniądz stał się najdroższym z towarów, i pewną wprawę psychologiczną rozpoznawania ludzi, pomagającą mu w tak delikatnych interesach.
— Niech szukają gdzieindziej, odparł lakonicznie.
Placyd pomiarkował widać, iż najgorętszem życzeniem Salickiego było uskutecznić ową pożyczkę. Miał on ku temu pełno pobudek: najprzód Rawin słynął jako najpiękniejszy majątek w okolicy i był oddawna celem jego tajemnych marzeń; po wtóre piękna i bogata panna Kazimiera była mu prawdziwie solą w oku; zastosował więc swoją odpowiedź do jego życzeń, mówiąc:
— Tak wielkiej sumy łatwo nie znajdą.
To zapewnienie nic go nie kosztowało i nie zobowiązywało do niczego a rozjaśniło twarz pana domu. Ziemba widocznie patrzebował go widzieć w dobrem usposobieniu: chciał coś powiedzieć i wahał się, jak gdyby nie wiedział jak propozycya jego przyjęta będzie.
— Jakże, wyrzekł w końcu, przerzucając niby papiery z nadzwyczajnem zajęciem i nadając słowom swoim wyraz, o ile mógł najwięcej powszedni: jakże pan myśli uczynić z Zaciszną?