Strona:PL Waleria Marrené-Walka 082.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Jadwiga drgnęła, jakby zbudzona ze snu, powstała szybko i na szarem tle okna zarysowała się jej smukła postać.
— Mama wyszła, szepnęła, ja zaraz zapalę lampę.
Nie odrzekł nic, tylko wsparty o drzwi patrzał, jak ona zajęła się tą domową czynnością, potem zbliżył się zwolna, wziął jej rękę i zaprowadził ją z łagodną przemocą do miejsca gdzie siedziała.
— Chciałbym pomówić z tobą panno Jadwigo, wyrzekł miękko, trzymając ją pod wszechwładztwem swego wzroku.
Dziewczyna milczała, przytomność jego sama ogarniała ją czarem, z pod którego daremnie wydobyć się siliła, dźwięk jego głosu był dla niej najcudniejszą melodyą, piła ją spragnionem uchem, jakby chciała głos ten zachować w pamięci na wieki.
— Panno Jadwigo, mówił dalej młody człowiek, czy to być może, być nas chciała opuścić?
Ona zamiast odpowiedzi, pochyliła głowę na piersi i dwa strumienie łez gorących puściły się z jej oczu.
— Ty płaczesz i chcesz odjeżdżać, zawołał gwałtownie, jak gdyby sam widok jej łez przechodził jego siły.
— Panie Lucyanie, odparła cicho, ja chcę wam być użyteczną. ty nie wątpisz o tem, nieprawdaż? Uczennice moje wyjeżdżają na wieś, a o lekcye tak trudno.
On zastanowił się chwilę i przeciągnął ręką po zbladłem czole, ruchem pełnym rozpacznego postanowienia, a gdy przemówił, głos jego miał miękkość i powagę tak przejmującą, że ona czuła, iż całe życie jego było na ustach.
— Więc ty uważasz, że losy nasze są wspólne! Masz słuszność Jadwigo, niech to uczucie twoje będzie błogosławione, ufaj mi i wierz, dzisiaj ja jestem tylko biednem, chorowitem, bezsilnem dzieckiem, ale dziecko stanie się człowiekiem, a człowiek dochowa ci wiary dziś ślubowanej. Dola nasza jest twarda, ja i ty pracować musimy zarówno na zdobycie wspólnego jutra, pracować w osamotnieniu, tę-