Strona:PL Waleria Marrené-Walka 112.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zapewne musi być bogaty, bardzo bogaty, powtórzono chórem.
— To przezorna kobieta, zakonkludował najpierwszy: widząc, że mąż wszystko traci, zabezpieczyła sobie przyszłość.
Tym sposobem, odbierano kobiecie, której pomódz nie chciano, prawo do litości; był to sposób jak inny, pozbycia się moralnego obowiązku względem zwyciężonych.
Ale ona nie wiedziała o tem, potwarz nie dochodziła do niej, nie przeszła nawet przez tę myśl znękaną; potwarz była tutaj tak łatwa przeciw bezsilnej kobiecie, iż nie dziw, że rozeszła się i przyjęła ze zwykłą szybkością podobnych wieści, jak wszystko co może być drugim przykre lub szkodliwe. Potwarz ta była w naturze rzeczy. Marya i Fulgenty zarówno niepraktyczni i szlachetni oboje, zarówno niedomyślający się złego, polegający na czystości serc swoich, łatwiej niż wszyscy inni podpadali potwarzy, tembardziej skoro zaciężyło nad nimi nieszczęście, to najdzielniejsze z jego przymierzeńców. Tylko, że oni nie domyślali się tego, wypadki silniejsze były niż ich wola, los rozkazywał, los dyktował im twarde prawo konieczności. Ona z dziećmi nie miała powszedniego chleba, ani dachu nad głową, nie umiała na to zapracować, a zatem podpadała z konieczności cudzej opiece, musiała przyjmować łaskę ludzką i odpowiadać za to przed sądem opinii, która najmniej troszczy się o konsekwencyę i sprawiedliwość.
Kobieta, wbrew obyczajom wyrabiająca sobie samodzielność, licząca na własną siłę, zdobywająca sobie chleb codzienny, zasługuje na wszystkie gromy społeczeństwa, które widzi w niej burzycielkę uświęconych zasad, rozkrzewiającą zgubne pomysły, podkopujące rodzinę, a zatem moralność i religię; ale niech ta sama kobieta, odsunięta od realnego świata i pozytywnych zajęć, zwyciężona w walce życia, zapotrzebuje rady, opieki, pomocy, niech zmuszona koniecznością, znajdzie ją i przyjmie z cudzej ręki, ludzie