Strona:PL Waleria Marrené-Walka 119.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

z niej i posiąść wszystkie materyalne użytki, co stały się nieodzowną potrzebą jego bytu.
W dawnych legendach dość było wezwać szatana i zaprzedać mu duszę, by zapanować nad światem. Był to mit pełen pierwotnej naiwności błogosławionych pojęć średniowiecznych: szatan odgrywał rolę plebejusza czychającego nieustannie jak nędzny żebrak przy wielkich drzwiach pałacu cnoty, by pochwycić z niej duchową okruszynę. Dzisiaj zmieniły się czasy, szatan rozwielmożnił się i zhardział straszliwie, daremnie byłoby go wzywać, on rozsiada się wszechwładnie w siedliskach swoich; towar duszny staniał niezmiernie, trzeba długo kołatać i prosić, nim uda się zaprzedać go za nędzną zapłatę. Z tego to zapewne powodu hrabia Leon pozostał dotąd nieskazitelnym z tej prostej przyczyny, iż nie nastręczała mu się żadna sposobność upadku, a on nie zadawał sobie pracy jej wyszukać.
Bądź jak bądź dzięki okolicznościom, twarz jego zachowała ten wyraz szlachetności i dumy, które dalsze życie zapewne zatrzeć miało, ale który tymczasem nadawał mu wdzięk odrębny. Sam jeden w zrujnowanym pałacu, wznoszącym się wśród opustoszałej wioski, stanowiącej dziś jedyne jego dziedzictwo, piękny i smutny wydawał się on zbłąkanym duchem przeszłości, jednym z owych legendowych królewiczów zaklętym w zamczysku, w którym nudził się straszliwie, tracąc życie na próżnem rozmyślaniu, czem byłby gdyby los zawistny i haniebne przekonania wieku nie szanującego żadnych wielkości minionych, nie zagradzały mu drogi. Hrabia Leon czuł się niesłusznie wydziedziczonym od wszystkich uciech bytu, które należały mu się z prawa urodzenia; ztąd powstawał tajony żal do ludzi i świata, piętnujący mu młode czoło wyrazem bólu; a uśmiech goryczą.
Życie jego upływało w walce z materyalnemi środkami mały majątek administrowany po pańsku i ze szlachetnem