Strona:PL Waleria Marrené-Walka 120.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zaufaniem w ludzi, którzy go nadużywali, wystarczyć nie mógł dla swego pana; była to więc walka uparta i codzienna, w której młody człowiek zużywał stokroć więcej energii i wytrwałości, niżby tego była potrzeba do wyrobienia sobie w świecie daleko lepszego położenia. Prawda, że ta energia i wytrwanie zasadzały się na nieruchomości, a nieruchomość znowu była zasadą i obowiązkiem hrabiego Leona.
Słowem ten smutny wyrób średniowiecznych idei wegetował wśród swego zamczyska jako jeden z owych smukłych filarów, podtrzymujących dawno upadłe sklepienie, które przeżywszy cel swój, przeznaczenie, stoją jakby na świadectwo czem dawniej były i one, i ten gmach, który wspierały. Ma się rozumieć, iż ze swemi pojęciami, charakterem i wychowaniem młody człowiek mało udzielał się sąsiedztwu, z którem nie wiązała go ani wspólna myśl, ani praca, ani cele, nie znajdował przyjemności między ludźmi którzy go otaczali, a zresztą nie uważał za stosowne zawiązywać ściślejszych z nimi stosunków. Była w nim hardość rodu wzdrygająca się na każde plebejuszowskie zetknięcie, i hardość ubóztwa cierpiącego nad tem, że nie mógł wyrównać nawet ludziom, stojącym jak mu się zdawało tak wiele niżej od niego. Był to nieszczęśliwy człowiek kryjący nieustannie krwawiące się rany dumy, pod obojętną maską dobrego wychowania. Hrabia Leon miał jednak przed sobą drogę ratunku, tę wiecznie otwartą drogę małżeństwa; mógł zrobić świetną partyę i zaślubić przynajmniej jaki skromny milion, miał ku temu wszystkie odpowiednie warunki, wiedział sam doskonale, że na tem skończyć musi, przecież była to właśnie jedna z tych codziennych podłości tolerowanych przez świat najzupełniej, przeciw której jednak jego staroszlachecka krew burzyła się najgwałtowniej.
Hrabia Leon był nadto prawdziwie wyznawcą arystokratycznych zasad, by sprzedanie, swego nazwiska, herbu