Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Bożek Miljon.djvu/161

Ta strona została uwierzytelniona.

daremną była; on na całym świecie widział tylko Cecylję. On mógł rzucić na nią okiem w tej chwili, i nie przypomnieć sobie nawet że to była jego pierwsza miłość.
Amelja drżała; pierś jej podnosiła się coraz szybciej; dziwny rumieniec wystąpił na lica. Cuda dzieją się czasem w dziewiczych sercach. Kto wie czy wówczas hrabianka Horecka nie pozazdrościła losu tej biednej dziewczynie, wypędzonej przed kilku miesiącami z ich domu!
Cecylja promieniała szczęściem, Cecylja kochała i była kochaną, posiadała to, czego ona, Amelja — prawdopodobnie posiąść nie miała nigdy. Amelja spojrzała w samą siebie, i znalazła na tle czczości, pustki i nudy, niezatarty niczem obraz Kiljana, — i zrozumiała iż pomimo minione lata, pomimo wszystko co przeszło między niemi, ona kochała go jak kochają czasem istoty wydziedziczone i zawiedzione życiem. W całej przeszłości swojej znalazła jedną tylko chwilę jasną, pamiętną, tę pierwszą miłość. I z bolem bez nazwy, z bolem jakiemu równego nie doznała nigdy, słuchała całego obrzędu. Skończył się. Nowożeńcy wyszli z kościoła, a ona pozostała na miejscu wpół martwa. Ale myśl jej pracowała, pamięć przedstawiała minione obrazy, tylko teraz wydawały się jej one inne niż dotąd. Dziwne światło rozlewało się w jej piersi, a łzy gorące płynęły po jej twarzy — może pierwsze