Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Bożek Miljon.djvu/187

Ta strona została uwierzytelniona.

cały. I bardzo z nią wygodnie tym wszystkim, którzy nie są jej ofiarami.
Jednak hrabia Feliks nie spuszczał się na to. W myśli jego ostateczna zguba Kiljana postanowioną została. Ze zbyt wielu stron dochodziło do niego to imię, groziło mu zbyt widocznie, wkradało się już w towarzystwo i własną rodzinę jego. Czyż trudno było możnemu panu zgnębić biednego pracownika, i odebrać mu ostatnie dobro, chleb zarobiony w pocie czoła. Czyż brakło mu na to środków i sposobów? Postanowił więc koniecznie uzyskać od niego ostateczne zrzeczenie się praw i nazwiska, lub pozbyć go się jakimbądź sposobem.
A tymczasem na poddaszu na Śto Jańskiej ulicy odmieniło się bardzo mało. Kiljan z Cecylją, nie domyślając się burz wiszących nad ich głowami, ani zajęcia jakie znów budzili — zapominali o świecie całym; praca i miłość zapełniała im życie, i pomimo zły los i złą wolę ludzką, byli szczęśliwi, jak tylko wybrani na ziemi być mogą. Szli naprzód ręka w rękę, nie zapominając że cierpieli, roznosząc w około siebie w szczupłym zakresie swoim wsparcie, pociechę, radę i przykład. Życie ich było skromne, potrzeby skromniejsze jeszcze; trochę kwiatów stanowiło jedyny zbytek mieszkania, w którem te dwa szlachetne istnienia upływały jednozgodnie. Kiljan teraz przy domowem ognisku, zapatrzony w śliczną postać żony, mógł wspominać przeszłość