Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Bożek Miljon.djvu/204

Ta strona została uwierzytelniona.

się przekonań i praw moich! Szkoda że ojcu mojemu nie przyszła na myśl podobna ostrożność względem brata; położenie nasze byłoby nieco odmienne.
Tu już wyraźnie żartowano z niego! Prawnik nieprzywykły do tego, zrazu zmarszczył brwi, ale po chwili namysłu uznał, że obraza nie w porę przerwałaby rozmowę, i pozbawiłaby go spodziewanych zysków. Rozpogodził więc czoło, i rzekł znowu.
— Napróżno zwracamy się do przeszłości i mieszamy ją z obecną chwilą; dzisiaj hrabia jest panem położenia. Zważ więc pan, jako mąż i głowa rodziny, czy godzi ci się dla niepodobnych do ziszczenia mrzonek, odrzucać rzeczywistość, która zapewnić może byt niepodległy drogim ci istotom.
— Więc według pana — spytał Kiljan — stanowisko głowy rodziny powinno przygłuszyć wszystkie inne względy i obowiązki?
— Tak jest bezwątpienia — odparł prawnik, uradowany powodzeniem swego rozumowania, i odpowiadając z niezwykłą szczerością na postawione sobie zapytanie.
— W takim razie mamy w tym względzie zupełnie sprzeczne pojęcia. Ja uważam, iż właśnie jako głowa rodziny, powinienem stać tem silniej przy wierze i przekonaniu mojem, jakiekolwiek to mogłoby ściągnąć następstwa; bo odpowiedzialny je-