Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Bożek Miljon.djvu/223

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dla czego? Szczęście nasze niezależne jest od nich; one ani go zachwiać ani powiększyć mogą. Ale pamiętaj, że pieniądz to potęga straszna, która na złe równie jak i na dobre użytą być może. Nie mogę zostawiać jej w ręku wydziercy, bo każdy, ile mu sił starczy, walczyć powinien za sprawiedliwością, i nie zostawiać żadnej broni w nieprzyjacielskim ręku.
— Więc chcesz dochodzić praw twoich koniecznie?
— Koniecznie, bo one są słuszne.
Cecylja spuściła smutnie głowę.
— To prawda Kiljanie — odparła — a jednak ja czegoś lękam się, i trwożę; ja chciałabym zapomnieć, że rodzina Horeckich istnieje.
— To dziwne — wyrzekł z uśmiechem — wszak oni nam nic złego uczynić nie mogą. Serca nasze i myśli nie są w ich mocy.
— Ty nadto ufasz sobie Kiljanie. Może i masz słuszność; ale ja, gdym cię widziała bez siły, bez pomocy walczącego z chorobą i niedostatkiem, zrozumiałam jak kruchem jest szczęście moje, i lękam się wszystkiego. Niedziw mi się — ale ja już nigdy może nie odzyskam ufności w życie; ty nie wiesz co ja wycierpiałam.
I na samo wspomnienie dni minionych, Cecylja, która w chwili próby nie upadła na duchu, teraz ukryła twarz łzami zalaną na piesiach męża, i ci-