Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Bożek Miljon.djvu/89

Ta strona została uwierzytelniona.

dnej wykluczać nam nie wolno. Mów mi o sobie Kiljanie; jeżeliś cierpiał, ja mam prawo do cierpień twoich, do win jeżeliś przewinił, do szczęścia i miłości jeśliś był kochanym.
— Nie byłem kochanym nigdy — odparł Kiljan wstrząsając głową. — Ale posłuchaj przeszłości mojej, to powieść długa i bolesna; ja raz zażegnać muszę sercem twojem to widmo wspomnień, które dotąd nieraz kłóciło mi obecność.
I z ręką w jej ręku, z oczami zatopionemi w jej oczach — mówić zaczął.
— Powiedziałem ci nazwisko moje Cecyljo; i szanowałaś dalsze milczenie moje, chociaż nazwisko to musiało budzić twą ciekawość. Jestem synowcem hrabiego Feliksa Horeckiego, jedynym synem brata jego Juljusza, dziedzicem całego majątku który posiada. Zrodziłem się w zbytku, chowałem w złotych pieluchach, do lat ośmnastu zaznałem same rozkosze.
Matki mojej nie znałem nigdy, niewiem nawet jej pochodzenia, ojczyzny, nazwiska z rodu. I tutaj plącze się węzeł mego losu. Zato ojciec był mi ojcem i matką zarazem; w pierwszych nawet latach dzieciństwa, nie poczułem straty mojej, nie doznałem braku matczynej opieki. Ojciec zastąpić ją umiał. Pierwszy wiek mój spędziłem w nieustannych podróżach, bo zdało się, nie było kąta ziemi, którejby ojciec mój nie zwiedził przez długie lata