wę...Ty dumna i piękna nie ujdziesz mi, ja także mam siłę tajemną, zaklnę cię w płótno moje, głowę pochylę ci na piersi; włos czarny rozpuszczę strumieniem potoczystym na nagie ramiona; oczy, te brylanty czarne, błyszczące ogniem wykradzionym z nieba, przymglę łzami, przyćmię cierpieniem, ust koral wilgotny ściągnę boleścią, wykrzywię zbledzę, ty będziesz Ewą, moją Ewą! Nie! taką dojrzeć cię nie mogę, głowa twoja podnosi się, wtył przechyla, niby dumą, niby ciężarem kruczych warkoczy, co spadając jak węże wiją się w koło białéj szyi. Oko połyska świetne, panujące, szydercze, z pod długiéj rzęsy z pod brwi czarnéj, jak ostatnie wejrzenie któreś mi rzuciła. Nie, łzy nie pojmuję na twojéj twarzy, ty zawsze będziesz dla mnie Sylwią, nie Ewą; szczęśliwą nie cierpiącą; dumną, nie złamaną; w myśli mojéj jak w życiu.
— Dla czego? — zapytał Marcello — jeśli masz potęgę woli i miłości, daj ją uczuć téj kobiecie; jeśli jéj pojąć nie możesz zbolałéj, złam ją ży-
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/108
Ta strona została uwierzytelniona.
— 98 —