wą, owładnij i schyl żelazną ręką jéj czoło do ziemi. Jeśli jéj życie było dotąd rajem, zrób je piekłem, wytocz krew serdeczną z jéj piersi, łzę gorącą z jéj oka, aż stanie blada, posągiem boleści, jakiego potrzebujesz.
Wacław słuchał w milczeniu dzikich słów rzeźbiarza, który mówił je naturalnym i spokojnym głosem, jakby radził użycie farby lub światła.
— Ja ją kocham — rzekł tylko.
— Kochasz ją, to nie dość, niech ona cię kocha, niech cierpi przez ciebie.
— Ty jéj nie znasz Marcello. Gdybyś zobaczył tę postać przejrzystą, z spokojem dziecięcia na czole, z uśmiechem anioła, lękałbyś się ją skalać tchnieniem swojem, dotknąć zbyt szorstką dłonią, chciałbyś klęknąć jak przed obrazem świętéj, i tak przemarzyć życie i wieczność. Ona taka czysta i jasna, że żądza moja nawet, kona u stóp jéj, jak morska fala rozhukana, kona na brzegu, srebrną wykwitając pianą. I chcesz bym
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/109
Ta strona została uwierzytelniona.
— 99 —