Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.
— 118 —

— Tak, nienasycony — rzekł Wacław wstępując zwolna na wzgórze i stając obok rzeźbiarza, którego postać osrebrżona księżycem, zdawała się wrośnięta wśród gruzów, jak posąg grobowy. Spełniłem do dna czarę rozkoszy, uczyłem się miłości na ustach kochanki, zapomniałem o świecie w jéj uściskach; dziś, czuję że mi to niewystarczy, że ta nić pajęcza na któréj się wsparłem, chcąc wysnuć z niéj żywot, pękła pod ciężarem jakim ją obarczyłem. Kochałem, przeszedłem przez męki i rozkosze.
— Kochałeś Sylwię nie Ewę, miałeś przed sobą dwie drogi, dwa życia, dwie miłości. Wybrałeś sam, zgotowałeś sobie dzisiejszą chwilę. Jakiem prawem, gdy serce twoje bije jeszcze żądzą ziemską, przychodzisz do tego przybytku nieśmiertelnéj miłości? jakiem prawem chciałbyś wniknąć w nieskończoność, ty coś skończoność ukochał. Ty, co dla sztuki, nie poświęcisz nawet jednéj łzy kochanki? i jak dziecię lękasz się jéj westchnienia, dziecinny zawsze;