w wieczór na mojém czole. Sama, wśród ciszy nocy, spoglądałam ku gwiazdom, ku nieprzejrzanéj przezroczy nieba i wznosząc ręce i ducha do góry, pragnęłam kochać i być kochaną. A ile razy gwiazda mignęła, strącona siłą niewidzialną, zdawało mi się że jasny anioł spłynie ku mnie na jéj promieniu, że on odpowie marzeniom moim i uniesie mnie z sobą do nieba. Bom nieuwierzyła by na całéj ziemi, znalazło się drugie serce mojemu bratnie, bom nic na świecie nie kochała tutaj, pókim nie spotkała ciebie. Ty jeden zdałeś mi się równy, wyższy nawet — tylko pod promieniem twego oka, z głową wspartą na twojéj piersi, spoczęłam spokojnie, i raz piérwszy gdym spojrzała w około, świat nie oddźwięknął mi próżnią, nie przeraził chaosem — zapomniałam o wszystkimi i tak zapatrzyłam się w ciebie, żem nie spojrzała gdzie mnie zawieśdź możesz. Ty, któregom czciła jak ojca, miłowała jak brata, kochała jak kochanka, zapełniłeś mi świat cały, jak ja tobie — a teraz spójrz
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/147
Ta strona została uwierzytelniona.
— 137 —