Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/151

Ta strona została uwierzytelniona.
— 141 —

gdy nienastąpi? Na pogodnych niebiosach upatrujesz burzy i jak ptak złéj wieści, rzucasz wśród dni wesela, przepowiednie złego.
— Bo burza o któréj mówisz wre w mojej piersi, bo mi dość marzeń, dość spokoju. Ręka moja drzy do czynu i daremnie dłoń twoja przesuwa się po mojem czole; nie odsunie myśli palących co jak dzieci o chleb powszedni, wołają na mnie o ciało! Każde słowo co trąci o ducha urabia się dla mnie w kształt dotykalny obleka w szatę plastyki i dręczy jak mara piekielna, póki go pędzlem nie streszczę. Obrazy nieutworzone, snują się przed oczyma memi, rozsadzają mi czaszkę; a ty chcesz bym nigdy myśli i oka od twojéj twarzy nieodwrócił. Teraz kolej na ciebie, teraz ty chodź ze mną do krain moich nadpowietrznych, chodź! stań mi się wzorem żywym, stań mi się natchnieniem.
Sylwia słuchała słów jego z natężeniem winowajcy, co słucha swego wyroku.