— Nie, odpowiadała Rozarita, dogoń mnie wprzód, a zrobię co chcesz.
— To nie tak łatwo, jak wąż wyślizgasz mi się z ręki. Wy Transteweranki jesteście zręczne jak istne szatany.
— Musisz dzisiaj spełnić moją wolę.
— Czy dziś tylko? zapytał śmiejąc się Kamillo.
— Dziś i zawsze.
— Oh! jakżeś zarozumiała, poproś o to przynajmniéj.
— Prosić? powtórzyła dziewczyna, przybierając postawę obrażonéj Junony. Prosić? dodała innym głosem patrząc mu w oczy figlarnie. Wiktor będzie szczęśliwy z rozkazu, idę do niego.
Powtórz to jeszcze, powtórz, zawołał Kamillo głosem w którym się groźba przebijała, ale Rozarita nie dała mu dokończyć, jak strzała pobiegła ku niemu, zarzuciła mu ręce na szyję:
— Zabiłbyś mnie, szepnęła, całując włosy jego namiętnie. Wszak prawda?
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/165
Ta strona została uwierzytelniona.
— 155 —