lonego, czy w oklepanych formułkach rozsądnego życia? Może te myśli przeszły przez głowę cudzoziemca gdy patrzył na współtowarzyszy, nie odpowiadając na pytanie Kamilla.
— Gdzie idziesz Wacławie? — powtórzył ten ostatni trącając go z lekka.
— Niewiem doprawdy, smutny jestem i chory, potrzebuję powietrza i ruchu.
— Wierzę bardzo, po tylu dniach pracy; od trzech miesięcy zamknąłeś się jak ślimak w skorupie; musiałeś być bardzo szczęśliwy?
— Szczęśliwy? — powtórzył Wacław z dziwną intonacyą w głosie — dla czego szczęśliwy?
— Musiałeś się kochać?
— Nie.
Kamillo ruszył ramionami i mówił daléj z włoską żywością.
— Jakżebyś inaczéj mógł wyżyć tak samotny; to dobre z kochanką, a i tak kochać się trzeba piekielnie, by zapomnieć o przyjaciołach, o świecie Bożym, tak rozkosznym i pięknym!
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.
— 7 —