Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/171

Ta strona została uwierzytelniona.
— 161 —

i teraz chodzisz jak Kaim po zabójstwie brata, szukając napróżno spokoju.
— Kaim? powtórzył Wacław, dla czegóż Bóg stworzył mnie Kaimem. Ty, cobyś ją zabił, dodał wskazując na Rozaritę, gdyby pokochała innego, jak śmiesz mi grzech Kaima wyrzucać?
Gdy grzech pojmujesz, toś już na wpół winny.
Któż z nas ostoi się czystym na świecie, od kogo anioł-stróż nie odsunął jasnemi skrzydły pokusy złego. Ty w walkę nie wierzysz, bo idziesz ślepo za instynktem twoim — jeżeliś na drodze życia nie napotkał zbrodni, uklęknij i podziękuj Bogu — jeśli wierzysz w Boga i w modlitwę? Jam ją poświęcił, ale nie dla siebie, łzy jéj padały mi kamieniem na serce, ale daremnie — przyszłość i sztuka stały między nami jak widma nieubłagane — jak niecofnięty wyrok przeznaczenia. Czemuż walczyć chciała z jego prądem wszechmocnym? czemu dumna, i samowładna, chciała tak być kochaną, jak kochała sama? Jam nie winien jéj boleści, Bóg sądzić mnie bę-