w skarykaturowanéj postawie błędnego rycerza, z pochmurném czołem, idącego gdzieś po skałach, przepaściach, za straszném widmem, którego nagie kości, mgły przysłaniały. A scena ta skreślona po mistrzowsku, tak była pełna podobieństwa i prawdy że sam Wacław uśmiechnąć się musiał.
— Masz, rzekł Kamillo, oddając mu papier, oto kochanek ideału.
— Prawda, odparł Wacław, podobny jestem do ducha w Hamlecie, czy też do tego szalonego księcia, co nie wiedzieć czemu zrywa ze światem, z miłością Ofelii, i chodzi wśród ludzi i kościotrupów, wśród pól i cmentarzy — marząc głośno, śniąc na jawie. Tylko jak on, nie wykrzyknę z rozpaczą: „Czemu takie jak ja istoty mają snuć się między niebem a ziemią.” Wiem dla czego żyję — wybrałem sam drogę moją i jak gladjotor namiętności wyzwałem do walki. Śmiech twój, to wszystko czego spodziewać się mogę, jeśli upadnę. Dziś, jak dawniéj, dla upadłych nie
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/173
Ta strona została uwierzytelniona.
— 163 —