biegłe, składały się już tylko w gorzki uśmiech zwątpienia.
— Gdzie Wacław? zapytał nowo przybyły, patrząc na nią z wyrazem zdumienia i żalu.
— W pracowni, odrzekła Sylwia, głosem zwilżonym łzami.
Kamillo ujął jéj rękę, — była sucha, gorąca i konwulsyjnie ścisnęła dłoń jego.
— Jak zawsze, dodała po chwili.
— Kiedyż skończy ten obraz dla wszystkich niewidzialny, który go nawet od ciebie odrywa?
— Niewiem, odparła zaciskając usta.
— Czyż i ty nie możesz go widzieć?
— Nie mogę, szepnęła, ten obraz mnie zabija, nienawidzę go za chwile które mi kradnie, nienawidzę siłą miłości mojéj.
— Zazdrosnaś?
— Gdybym mogła być zazdrosną o inną kobietę, wyrzekła namiętnie. Ale jak walczyć z ideałem, jak zniszczyć to co nie ujęte. A jednak czasem, mówiła coraz ciszéj, niby sama do sie-
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/188
Ta strona została uwierzytelniona.
— 178 —