Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/189

Ta strona została uwierzytelniona.
— 179 —

bie, zdaje mi się że ta Ewa schodzi wśród nocy żywa z obrazu, że krąży koło niego, wabi uśmiechem a mnie rzuca szydercze spojrzenie.
Czasem myśli moje tak krzyżują się i plączą, tak dziwnie snują po głowie, że sama niewiem co było snem, a co rzeczywistością?
— Więc i ty marzysz Sylwio.
— Powiedz mi jak nie marzyć, gdy wszystko w com wierzyła, gdy to na czem życie oparłam, osunęło mi się nagle jakby różczką czarodziejską zaklęte. Dzieciom niańki na uśpienie mówią bajki niepodobne do rzeczywistości, — i ja na uśpienie boleści mojéj, marzę o tém co się nigdy nie ziści — marzę, bez nadziei.
— Czyż w życiu jedna tylko nadzieja, jedna miłość? I jam kochał Sylwio, zawsze z myślą wieczności, a jednak nie jedno przeżyłem rozstanie, nie jeden ogień przysypał na zawsze popiół zapomnienia.
— Ty umiesz zapominać, nie każdego Bóg tak hojnie obdarzył.