gańskiéj, uśpionéj w wiekowym letargu, pięknéj i ukochanéj, którą miłość bezsilna, do życia powołać nie mogła, skrapiając tylko próżnemi łzami. Może żal mu było tego serca co biło tak żywo i zastygło dla tego tylko, że mu nikt odpowiedzieć nie umiał. Może w duchu podziwiał i uwielbiał tę kobietę co z raz wytkniętéj drogi nie zboczyła nigdy, co żyła tylko i umarła, jedném, wielkiém uczuciem, niezbrudzona namiętnościami ziemskiemi, wyższa nad świat i ludzi, nad ich pociechy, litość i ponęty. Ale nie winił Wacława, wiedział, że w czyjéj piersi ozwie się pragnienie nieskończoności, ten innéj miłości nie podoła; wiedział, że on Sylwię mógł tylko kochać umarłą, a choćby zmartwychpowstała ożywiona łzami jego, jutro, zabił by ją znowu zimném słowem, obojętném spojrzeniem.
— Wacławie, rzekł wreszcie po długiém milczeniu, dotykając z lekka ramienia jego — dość żalu, niech jéj krew będzie ci chrztem miłości, teraz naprzód możesz iść śmiało, przyszłość do
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/206
Ta strona została uwierzytelniona.
— 196 —