z gorzkim uśmiechem obrócił się do rzeźbiarza, co stał na miejscu ciągle w niego wpatrzony.
— A ty nie kochasz jak on, nie spieszysz jak on? — zapytał.
— On kocha za wiele, ty kochasz za mało, obadwaj nie jesteście w prawdzie.
— A ty?
— Ja? — szepnął Marcello — niech cię Bóg strzeże od dróg podobnych moim, od miłości, jaka mnie pożera. Przed tobą życie całe stoi otworem, kochaj! ale nie jak ten młody szaleniec, duchem zostań w niebie, po formę tylko zstąp na ziemię. Nie mów że cierpisz jak potępiony... dziecko, wyzywasz nieznaną ci potęgę i bóle nieznane; ty kochasz ideał a ideał to przyszłość, rozumiesz? to nadzieja, ale i piekło? Dante go przeczuł. Senza speranza, senza speranza, mówił przerywanym głosem powtarzając wiersz nieśmiertelnego poety.
Po chwili podniósł głowę pochyloną i mówił daléj biorąc drżącą rękę Wacława.
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.
— 20 —