I postać rzeźbiarza razem ze słowami zdawała podnosić się i olbrzymieć w półcieniu wieczornem; włos jeżył się na głowie, oczy gorzały jak pochodnie przykrym, gorączkowym blaskiem obłąkania. Patrzał przed siebie z natężeniem, jakby postać tajemnicza występowała widna dla niego we mgle wieczoru i na wywiędłą twarz wywoływała rumieniec. Stał chwile zapatrzony, rozmarzony bezmyślnie wyciągając ramiona i oddalił się spiesznym krokiem, jakby goniąc coś niedostrzeżonego dla ludzi. Wacław został sam zdumiony ostatniemi słowami towarzysza i wolnym krokiem skierował się ku miastu od którego podczas rozmowy daleko odeszli. A w duszy jego brzmiały słowa towarzyszów „kochaj, kochaj!” budząc w nim dawno uśpione pragnienia co jak hydra stugłowa podnosiły się wszechwładne szarpiąc mu serce i krwawiąc dawno zapomniane blizny. Wrócił do siebie, zapalił lampę i stanął przed wielkiem płótnem na którem dopiero „śmierć Abla” ciemną farbą podłożoną była. A jednak
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.
— 22 —