Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.
— 27 —

których oni nie rozumieli nawet. Nieznacznie w piersi jego dumnéj zagościła tęsknota, uczuł się samotnym w téj dalekiéj ziemi, bez wiary w siebie, zawieszony między niebem a ziemią, nie mogąc ni dostać się wyżéj, ni wrócić do powszedniego życia. Bez nikogo, z kimby mógł myśl swą podzielić, ktoby łzę pocałunkiem otarł z jego oka i uśmiechem pogodę myśli przywrócił.
— Ewo moja! — rzekł, podnosząc wzrok na obraz — tyś symbolem mojego życia, to ty czarodziejko niewyraźna, ukazywałaś mi się wśród lat dziecinnych, stawałaś nad łożem śpiącego i szeptałaś mi tajemnicze wyrazy, co nie wiedzieć skąd śród dni spokojnych, gorączką krew mi burzyły i malowały jaskrawemi barwy dalekie kraje niedościgłe okiem, zaludnione postaciami nadpowietrznych światów!.. słyszałem szelest ich szat białych, widziałem migoczące gwiazdy na ich czołach, paliły mnie promienie ich oczu słonecznych. To ty podmuchiwałaś mi w nocach zapału, marzenia niebiańskie których nigdy, nigdy