Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.
— 28 —

ziścić nie miałaś, wołałaś mnie za sobą a jam ci uwierzył. Czemuż krzyż, który mi matka kreśliła nad czołem nie obronił mnie od twojéj potęgi? czemuż palma kwietnia, zieleniejąca nad łóżkiem nie dała mi snów spokojnych jak to nam dzieciom obiecywano wieszając ją przy obrazku patrona? a dziś, cożeś mi dała za łzy gorące, za krew serdeczną? odbiegłaś mnie, zostawiłaś samego, bez siły, bez natchnienia.... Zatrzymał się a w odpowiedzi zabłysły mu wszystkie myśli wcielone, wszystkie obrazy wyszłe z pod pędzla i okrążyły go wieńcem wspomnień, jakby wymawiając tę chwilę zwątpienia.
Malarz zakrył twarz rękoma i zawołał z głębi ducha, to jedno słowo serdecznej modlitwy:
— Bluźniłem!