Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.
— 34 —

tości dla jego lat czterdziestu. On dawał ci wszystko co mógł dać tylko, czyż jego wina żeś żądała więcéj i odtrąciłaś go z pogardą?
— Czyż moja wina że mi to starczyć nie mogło? Posłuchaj mnie daléj. Długo tak żyłam życiem roślinnem dziecięcem, długo jak motyl w spowiciu czekałam aż mi się skrzydła rozwiną; wszystkie siły ducha, drzymały we mnie i zdawały się czekać jako natura na wiosnę odgłosu pierwszego grzmotu co ją do działalności pobudzi. Nie czekały długo. Dnia jednego, Alfred zaprowadził mnie do swojej galeryi gdzie nowo nabyty przyniesiono obraz, niewiem czy widziałeś go kiedy; były to „zaślubiny Rachelli” Dwoje tylko ludzi stoi na pierwszym planie, oboje piękni dziewiczą, pierwotną pięknością, patrzą na siebie podając sobie ręce, a promienie ich oczu jednoczą się w jednym wszechwładnym wyrazie miłości, którym oddychać się zdaje każdy ton, każda linija obrazu. Patrzałam i nieznacznie oczy zaszły mi łzami i jak gdyby łuszcz-