ki opadły mi z powiek, przejrzałam jasno w siebie i drugich, wtajemniczyłam się w życie w jednéj chwili, jakby miłość mistrza zbudziła ją we mnie, jakby iskra natchnienia spłynęła z dzieła jego w moją duszę. Może obraz ten ukazał mi się w danéj chwili, może cokolwiek innego wywołałoby podobneż wrażenie, niewiem, dość że mi on został w pamięci jak powstającemu z letargu piérwszy promień słońca i dał mi świadomość bytu. Nieprawdaż, mówił do mnie Alfred, odchodząc o kilka kroków by lepiéj effekt osądzić — jaki rysunek, jaka karnacya... bo ducha obrazu nie zrozumiał nawet. Spojrzałam na męża i znienawidziłam go od téj chwili. Za tyle dni życia mego zmarnowanego, za wiecznie jednostajny uśmiech przystygły do ust spłowiałych, wreszcie za to pierwsze słowo którym zmącił moje wrażenia, znienawidziłam go niepowrotnie, tak, że to uczucie przyrosło mi niejako do serca; napróżno starałam się je stłumić, zespoliło
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/45
Ta strona została uwierzytelniona.
— 35 —