klaskiem świata, stąpałaś po kwiatach co ci nigdy kolców czuć nie dały, upojona wonną i ciepłą atmosferą uwielbień. Życie było ci łatwe jak sen dziecięcia, każde twoje słowo było rozkazem, każdy uśmiech wszechwładnym i śmiesz mówić że życie jest zawodem dla tego że między zachceniem a spełnieniem jego upłynęła godzina, dla tego może iż cię pytam o rozkaz zamiast uprzedzić życzenie, czy nie tak? — dodał z uśmiechem.
— Jesteś złośliwy Kamillo i źle myśl moją tłumaczysz, mówisz żem tak bardzo szczęśliwa? możem nią i być powinna a jednak tak nie jest, bo któż kiedy szczęście określić zdoła? któż powie w czem ono leży? w łzie, czy w uśmiechu, wspomnieniu czy w przeczuciu? Świat cały jest dla mnie martwy i zimny jak kwiat bez cierni ale i woni, zdaje mi się jakoby wszystko straciło oddech i kolory i powlokło się dla mnie spłowiałą, trupią, jednotonną barwą. Czyż to u ciebie szczęście?
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/54
Ta strona została uwierzytelniona.
— 44 —