Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/65

Ta strona została uwierzytelniona.
— 55 —

ją w chmury. A ty, przyznaj szczerze Wacławie, zmieniłeś się od dni kilku, w téj chwili nawet myślisz o Sylwii.
— Prawda, myślę czy ta kobieta nie jest dla mnie kusicielką, czy biegnąc za nią nie zboczę z mojéj drogi, czy mi ona jest wsparciem, czy przeszkodą?
Kamillo wstrząsnął głową.
— Czemu — mówił daléj Wacław — Bóg złączył w nas dwóch wiecznych wrogów? czemu nas ciałem przykuł do ziemi gdy duchem spokrewnił z niebem? czemu najczystsze uczucie nawet, nosi w sobie jak zaród śmierci, trochę tego kału z którego nas Bóg ulepił? Czemu myślom potrzeba kształtów, miłości ciała?
— Kochasz Sylwię?
— Chwilami kocham jak jasnego anioła, co mnie skrzydłami ocienia, chwilami nie nawidzę jak szatana co ułudne kształty światłości przybiera. Czasem to Ewa moja marzona, czasem kobieta tylko która zapala żądzę w mem łonie.