Ta strona została uwierzytelniona.
IV.
Ja niechcę ducha pogrześć w grobie własnych kości,
I serce karmić kęsem powszedniego chleba,
Ale jak Eliasz wsiadłszy w rydwan namiętności
Chcę ogniem namiętności żywcem wejść do Nieba.
R. B.
Gdy Wacław sam pozostał w pracowni, gdy usłyszał ostatni odgłos oddalających się kroków, pochylił smutnie głowę na piersi jakby go nagle odstąpiły faktyczne siły i myśli szalone które rzucał w oczy Sylwii chcąc sam się niemi upoić. Ale słowa wyszłe z ust jego co kiedyś były mu wyznaniem wiary, dziś brzmiały fałszywym, próżnym dźwiękiem, jakby mu tylko pozostały w pamięci i płynęły z głowy nie z serca, nie budząc już żadnego wrażenia. Sam z przerażeniem mierzył przestrzeń jaka go oddzielała