rzekł szybko Wacław jakby chcąc się otrzeźwić i oswobodzić od mar dręczących.
Kilkunastu młodych ludzi okrążało stół wielki, a wszystkich wiązały jedne myśli i prace. Wszyscy do jednego dążyli celu, choć drogami różnemi; wszystkich serca poruszało jedno wielkie wspólne uczucie, sztuka. Ona to promieniała im z czoła, jaśniała gwiazdą nad głowami i prowadziła przez walki i boje, uśmiechem swym barwiąc im życie i przykre, cierniste koleje. Na czele zgromadzenia, stał Antonio, najstarszy wiekiem i zasługą. Był to wysoki, wysmukły mężczyzna lat może trzydziestu kilku, blade lice jego piętnowało ciche cierpienie i ponury spokój rezygnacyi. Znać wysoko wzniósł się nad życie i troski jego, ale mimo to nie pogardził ziemią, nie z dumą zwycięzcy, raczéj z współczuciem męczennika patrząc na tych co innym szli torem, co bojowali krwią swoją znacząc ciernie i głogi.