wolno nam marzyć, i niebo, i piekło przywołać na ucztę naszą. Czemu patrzysz Cherubino, jakbyś nierozumiał? weź czarę, może ci ona słowa moje objaśni, ale daremnie usta twoje różowe, maczają się w kroplach nektaru, odbija on zawsze twój obraz. Ty dziecię śnij nam o niebie, w pijanych marzeniach twoich ukaże się archanioł nie szatan.
— A tobie? — spytał Maryan.
— Mnie? — powtórzył Wiktor — z potężnym wyrazem siły i woli. Mnie posłuszne będą marzenia nawet, otoczą mnie widziadła jakie sam wywołam. Niech świat powstaje z chaosu i w chaos powraca, niech mi zabłysną szumiące, wzburzone, osrebrzone pianami wody potoku, i szczyt Araratu i gołąbka biała z gałązką oliwną, tęcza przymierza niech wypłynie na niebie zamglonem ognistą chmurą co twarz Jehowy przysłania! oto, obrazy jakie chcę wywołać, co mgłą mi się i krążą wśród piany wina, wśród złotych fal jego.
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/94
Ta strona została uwierzytelniona.
— 84 —