chanki wasze, karły jak wy, co zapomnicie jutro ich imienia nawet. Gdzie między wami Aspazia, Tea, Phryne? opromienione miłością mędrców, okryte niby płaszczem z purpury imionami Alcybiadesów, Peryklesów! Świecą one wśród mgły wieków, jak te białe posągi którym wy wyznawcy innéj wiary, innego Boga cześć mimowolną składacie — zdumieni, nieporównaną pięknością tych kształtów, które napróżno odwzorować chcecie. Napróżno, mierzycie je cyrklem chcąc im wydrzeć tajemnicę życia, jakby ona leżała w linii matematycznéj, nie w iskrze wydobytéj z Nieba. Wenus wasza dzisiejsza pozostanie na wieki bryłą marmuru, z jéj oczu nie tryśnie miłość, usta nie wezwą pocałunku. Na głowach Świętych waszych kładziecie gwiazdy aureole, bo was nie stać na promienie ducha co przebijają ciało, Boskością piętnując czoło. Żyjecie ślimaczym torem wśród błotnych ulic i ciemnych domów, w szacie obcisłéj... nie wasza przyszłość, nie wasza, Pigmejczyki!
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/96
Ta strona została uwierzytelniona.
— 86 —