— Mówiłam wyraźnie, więc nie było nic trudnego do zrozumienia.
Anielka wyrzekła to z taką szczerością, że to samo już powinno było przekonać Sewerkę, jak była niesprawiedliwą. Ale stało się przeciwnie, czując w głębi duszy, że nie ma słuszności, upierała się tem bardziej przy swojem i odparła z gniewem:
— Wiem, wiem, ty zawsze masz słuszność, ty umiesz udawać niewiniątko, ale ja poznałam cię już dobrze i mnie z pewnością nie oszukasz, jak to czynisz z innymi.
Słysząc to, Anielka stanęła jak wryta, zbladła i łzy gwałtowne rzuciły się z jej oczu.
Zdarzało się wprawdzie czasem, że Sewerka powiedzia jej jakie niebaczne słówko. Nigdy jednak dotąd nie była dla niej tak brutalnie przykrą, jak dzisiaj. Zazwyczaj też gdy uczuła, że postąpiła źle, rzucała jej się na szyję i przepraszała serdecznie. Teraz nie myślała przepraszać, zacięła się nawet wobec łez Anielki, nadąsana i chmurna położyła się, nic nie mówiąc i udała, że zaraz zasypia.
Biedna Anielka położyła się także, tłumiąc z całych sił duszące ją łkania. Bo im więcej rozmyślała, tem mniej czuła się winną, a wybuch Sewerki zdawał się świadczyć o jakiejś zadawnionej niechęci. Niczem przecież na nią nie zasłużyła. Pokochała gorąco panią Sławską, miała dla niej niewypowiedzianą wdzięczność i starała się okazywać to jej samej i Sewerce jak mogła najlepiej.
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/100
Ta strona została skorygowana.