Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/104

Ta strona została skorygowana.

cie jak bardzo Anielka zbladła, jak zalała się łzami i nie odrzekła jej słówka jednego.
Teraz chciała pójść do Anielki i przeprosić ją, ale coś ją wstrzymywało, zaczęła więc w siebie wmawiać, że nie ta sprzeczka spowodowała chorobę, że było to pewnie zaziębienie, chociaż to nie tłomaczyło wcale zapłakanych oczu. Była jednak zasępiona, nie swoja, przy lekcyi nie uważała, a grając myślała, czy głos fortepianu do chorej nie dochodzi i zrywała się ciągle, by zobaczyć, czy wszystkie drzwi szczelnie zamknięte.
Że dzień był suchy i niezbyt mroźny, poszła z panną Julią na spacer, ale spacer jej się dłużył, bo nie miała z kim się gonić, bawić w śnieżki a przytem panna Julia była milcząca i Sewerce przyszło na myśl, że pewnie z niej jest niezadowolona. Gdyby nie to, że ją sumienie gryzło, byłaby spytała wręcz: „Czy się pani na mnie gniewa?” Nie śmiała przecież tego uczynić.
Potem chciała pójść do matki, ale pani Sławska miała tego dnia ważne interesa, spisywano jakieś kontrakty, a w takich razach wiedziała, że nie trzeba jej przeszkadzać. Panna Julia po skończeniu lekcyi zabrała się także do pisania listów. Sewerka zajrzała pocichu do Anielki. Anielka chociaż dobrze słyszała jej kroki, udała, że śpi. Sewerka poszła powiedzieć o tem pannie Julii. Nawet z Jagusią pobawić się nie mogła, bo Jagusia była chora na odrę.
Dziewczynka chodziła z kąta w kąt, wyglądała oknem, słowem nudziła się, jak zwykle nudzą się ci,