ratowanie choćby tylko kilku biednych istot, będzie dla pani Sławskiej najmilszym upominkiem. Nie trudno też było znaleźć biedne dzieci, które wraz z głodnemi matkami błąkały się, prosząc o ratunek.
Pani Sławska dawała Sewerce i Anielce miesięczną pensyę, którą mogły rozporządzać wedle swej chęci, żądała tylko z tych pieniędzy szczegółowego rachunku. Chciała tym sposobem przyzwyczaić dzieci do umiejętnego rozrządzania pieniędzmi i porządku w wydatkach. Przeglądając potem te rachunki, przekonać się mogła, czy dobrze użyły swoich pieniędzy. Miały też zawsze oszczędności, bo w domu nie brakowało im niczego, a ponieważ rzadko bywały w mieście, jeżeli nawet miały jaką zachciankę, brakło sposobności do jej zadowolenia.
Pani Sławska zresztą sama oszczędna, wpajała w dzieci swoje zasady i zawsze tak umiała pokierować niemi, iż pensyę obracały głównie na pożytek lub przyjemność bliźnich, bo powtarzała ciągle Sewerce i jej towarzyszce, iż czyniąc to, spełniają tylko prosty obowiązek ludzi zamożnych, gdyż ci co mają wszystko, powinni wiele czynić dla tych, co nic nie mają.
Któregoś dnia przyszła z jakiejś odległej wioski kobieta z dziewczynką. Obie tak były mizerne i wycieńczone, że skóra ich nabrała ziemistego koloru, tem bardziej, że matkę dręczyła uparta febra, a mała dziewczynka od bardzo dawna nie jadła do syta.
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/127
Ta strona została skorygowana.