Jagusia obchodziła się z nią jak osoba starsza, a przytem o wiele więcej uświadomiona, która przygarnia dobrotliwie dziecko wychowane w nędzy i mało jeszcze rozwinięte. Dziewczynki zrozumiały, że może im być wielką pomocą w zamierzonem dziele.
Panna Julia oświadczyła, że biedne dziecko jest pod każdym względem opuszczone, że trzeba je naprzód wykąpać, wyczesać, uwolnić od pasorzytów, a wówczas dopiero przyoblec czysto.
— Wówczas rozpoczniemy jej naukę — przerwała niecierpliwa Sewerka.
Panna Julia rozśmiała się.
— O nauce nie może być mowy z takiem maleństwem, nauczyć ją naprzód trzeba pacierza i starać się rozwinąć jej umysł, dać jej elementarne pojęcie, których zdaje mi się brak jej zupełny, a przedewszystkiem zapoznamy się z nią, przyzwyczaimy do tego, by się co rano myła i czesała.
— I kiedyż ona będzie ubrana przyzwoicie?
— Dziś zaraz poślemy do miasteczka po rzeczy potrzebne albo też pojedziemy same.
Myśl kupowania tego wszystkiego, czego potrzeba było dla przyodziania Dosi, rozradowała Sewerkę i Anielkę. Obliczyły swoje oszczędności, a ponieważ taka mała wyprawka złożona z prostych materyałów okazała się bardzo tanią, pozostał im jeszcze duży zapas pieniędzy na przyodzianie więcej sierot. Rozmyślały też zawczasu, że przyjdzie zima, i że trzeba będzie sprawić ciepłe odzienie.
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/133
Ta strona została skorygowana.