— Ee! my przecież nie stracimy.
— A jak ci się zdaje, na co ludzie tracą majątki?...
Sewerka się zastanowiła. Zwyczajem wielu dzieci powtarzała nieraz to, co usłyszała, nie rozumiejąc tego dobrze.
— Ja myślę — wyrzekła po chwili, — że ludzie tracą majątek, jak go sprzedają...
— To nie żadna racya. Nasza sąsiadka pani Lacka sprzedała majątek, bo trudno jej było nim zarządzać, ale za majątek dostała pieniądze, które przedstawiają taką samą wartość.
— Pieniądze się rozchodzą — odparła sentencyonalnie dziewczynka, bo także to zdanie zapamiętała.
— Czy myślisz, że ziemia rozejść się nie może?
— Jakżeby?
— W bardzo łatwy sposób. Jeżeli np. Poborz, Zalesie, Jedlinek i Wólka — wyliczała przedrzeźniając Sewerkę pani Sławska — przyniesie rocznie dajmy na to dziesięć tysięcy.
— Tylko!
— A wydamy więcej — ciągnęła dalej matka nie zważając na przerwę — to trzeba będzie zaciągnąć dług na ziemię, czyli w rzeczywistości kawałek Poborza czy Zalesia czy Jedlinka przestanie do nas należeć.
— To nie trzeba więcej wydawać.
— Nie zawsze można to uczynić. Naprzykład zdarzają się różne klęski, spalą się zabudowania, zboże w śpichrzu i w stodole, może wypaść pomór na
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/14
Ta strona została skorygowana.