— Jestem, pewna, że pani Sławskiej mniej podobałby się teatr francuski.
— O tak! Anielka ma słuszność — przywtórzyły jednocześnie panna Julia i Sewerka.
Takie zdanie przecięło naturalnie wszelką dyskusyę, tylko Emilka wyrzekła półgłosem:
— Szkoda!
Sewerka, która wiedziała, o co jej chodziło, zawołała:
— Postaramy się obrać taką sztukę, że będziesz zadowolona, zamiast w stroje z czasów Ludwika XV przebierzemy się za wieśniaczki, i zobaczysz, jak się uśmiejemy.
To trochę pocieszyło Emilkę.
Dyrekcyę teatru objęła panna Julia i zawyrokowała, że najlepiej będzie grać go w dzień imienin pani Sławskiej, że ona wybierze sztukę, rozpisze role a potem urządzi scenę na werendzie, a że imieniny wypadały dopiero za miesiąc, dosyć było czasu na przygotowania. Na te imieniny miała przyjechać siostra pani Sławskiej ze swemi dziećmi, więc nie brakowałoby aktorów.
— Będzie to niespodzianka dla mamy — cieszyła się Sewerka.
I dziękowała szczerze małym sąsiadom, że im tę myśl poddali. Nie byli oni bardzo zachwyceni obrotem sprawy, ale zrozumieli wreszcie, że w Poborzu nie podobają się żadne menuety ani stroje francuskie. Panna Eglantyna bardzo się temu dziwiła i zawyrokowała, że pani Sławska jest damą bardzo oryginalną,
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/141
Ta strona została skorygowana.