i że ona jeszcze nic podobnego nie widziała i nie słyszała nigdy, by dzieci dobrze wychowane grały teatr po polsku.
Podobne zdanie byłoby zapewne bardzo rozśmieszyło panią Sławską, zrobiło przecież wrażenie na Fredziu i Emilce, którzy uradzili pomiędzy sobą, iż znajdą zapewne sprzymierzeńców w kuzynach Sewerki, Luci, Zosi i Stefku, mających wkrótce na parę tygodni zjechać do Poborza. Fredzio szczególniej cieszył się z przyjazdu Stefka, który był trochę starszy od niego i z którym zapewne porozumie się lepiej niż z dziewczętami. Panna Eglantyna wzruszała ramionami na polskie nauczycielki i dowodziła, iż to z pewnością panna Julia pozawracała w głowie swoim uczennicom.
Było więc znowu rozdwojenie między dziećmi z Poborza i Zagajów, tym razem głównie podtrzymywała je Francuska.