się stosownie do wieku i zdolności rozwijać je uobyczajniać i nauczyć rzeczy najpotrzebniejszych.
Z małemi Sanickiemi widywali się często. Panna Julia wybrała do grania bardzo zabawną komedyjkę, „Magdusia zaczarowana.” Tylko potrzeba było więcej osób, czekano więc na kuzynków Sewerki, panna Julia parę scen opuściła dla braku aktorów, a najważniejszą rolę tytułową powierzyła Emilce.
Należało jej się to, jako gościowi a przytem panna Julia chciała nagrodzić menuet, o który jej tak bardzo chodziło.
Pomimo uprzedzeń i głuchej opozycyi panny Eglantyny, Magdusia bardzo podobała się dzieciom. Nawet Fredzio śmiał się z całego serca i przyznał, że nie myślał nigdy, by komedyjka polska mogła być tak zabawna.
— Jak to znać, że tak mało czytasz po polsku — mówiła zgorszona Sewerka — inaczej nie dziwiłbyś się temu, o czem wszyscy wiedzą.
— A czy jesteś pewna, że „Magdusia zaczarowana” podoba się twoim kuzynom? — pytał Fredzio, bo miał zawsze tajemną nadzieję, że przybywający aktorzy, poprą jego pierwszy projekt.
— W takim razie znaleźliby coś lepszego, Stefek jest starszy od ciebie i wiem, że on, Lucia i Zosia występowali już nieraz w teatrach amatorskich.
— Kiedyż oni przyjadą?
— Mama pisała, że ciocia jest już w Warszawie, że przyjadą wszyscy jeszcze w tym tygodniu i zabawią do jej imienin.
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/146
Ta strona została skorygowana.