Gdy mali Saniccy przyjechali do Poborza, zaraz po pierwszem poznaniu wyszła na stół sprawa teatru, sprawa pilna.
Jakżeż będzie — spytała Emilka zaraz na wstępie. — Czy mam się uczyć roli Magdusi?
— Ma się rozumieć — zapewniła ją Sewerka — już wszystkie role są rozpisane, Stefek, Lucia, Zosia pomagali nam w tem na wyścigi.
— A jaka to zabawna sztuka — zawołała Lucia — już przepisując ją, uśmieliśmy się z całego serca.
— Graliśmy już parę razy teatra, a nawet improwizowane sztuki zawsze bawiliśmy się wybornie.
— W Magdusi — wtrącił Fredzio — jedna jest tylko prawdziwie dobra rola.
— Dla czego? — zapytał Stefek. — Mnie się zdaje, że tam gdzie idzie o zabawę, każda jest równie dobra. Czyż my chcemy pokazać nasze aktorskie zdolności, czy popisywać się deklamacyą wzorową lub czemś podobnem?
Fredzio zdziwiony tem, co usłyszał, chciał protestować.
— My z siostrą graliśmy także raz śliczną sztukę w kostiumach z czasów Ludwika XV, mieliśmy nawet reżysera z teatru...
— Dajże nam pokój z tą twoją sztuką — przerwała mu zniecierpliwiona Sewerka.
Stefek widząc, że Fredzio się tem obraził, zbur-
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/152
Ta strona została skorygowana.