Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/161

Ta strona została skorygowana.

kiem, a poza werandą cisnął się kto mógł, za wyraźnem pozwoleniem pani Sławskiej, która prosiła tylko nadetatową publiczność, by sprawowała się cicho.
I cicho też było jak makiem zasiał, gdy Lucia odegrała zamiast uwertury mazura z Halki, tego skocznego, ślicznego mazura, który przemawia do każdego serca.
Potem rozsunęła się kurtyna i ukazała się Małgosia gęsiarka. Narzekała na swój los, zazdroszcząc tym szczęśliwym ludziom, którzy wedle jej wyobrażenia, mogą przez całe życie nic nie robić.
Emilka z wielką radością przebrała się za wiejską dziewczynę tak się w tym stroju zmieniła, iż panna Eglantyna jej nie poznała.
Gdy za pomocą mniemanych czarów, gęsiarka staje się nagle panią, poznaje dopiero, że każdy stan ma swoje trudy i troski. Wynikają stąd bardzo śmieszne sceny, którym też wtórowały wybuchy śmiechu widzów. Śmieli się państwo Saniccy, pani Sławska, jej bratowa, goście, śmiała się nawet panna Eglantyna, której grzeczna sąsiadka tłómaczyła o co rzecz idzie, ale najserdeczniej śmieli się widzowie, którzy pierwszy raz w życiu widzieli teatr. Dzieci były wprost oniemiałe z zachwytu i słuchały z rozdziawionemi buziami całego przedstawienia,
Ma się rozumieć wszystko udało się doskonale,